Czas trochę tutaj namieszać. Pieklo i niebo. mamy2mamy. Hey Arnold! The Jungle Movie. Rekinado 5: Efekt Płetwiarniany. Wielkie zimno. Zanim żyli długo i zaplątani.
Łomotu wiatru i mistycznych buddyjskich śpiewów. To tutaj przez okno na placu stolicy wygląda Kumari – żyjąca bogini, a królewski dekret zabrania zdobycia góry… bo jest zbyt święta. Nepal to trochę zagadka, trochę podróż w głąb siebie, trochę spotkanie z potęgą natury.
Czas trochę tutaj namieszać. Lo más sencillo es complicarlo todo. 2018. Luis. Violetta. Czas krwawego księżyca, Oblicze Jezusa, Siostrzeństwo świętej sauny,
Tłumaczenia w kontekście hasła "Eltern das Leben" z niemieckiego na polski od Reverso Context: 2018 Das Aufkommen von Windeln machte jungen Eltern das Leben leichter.
DOŁĄCZ DO NAS:http://www.youtube.com/subscription_center?add_user=serialeTVPPOLECAMY:Co nowego? http://www.youtube.com/user/serialetvp/videos?view=0&sort=dd&
Sieć Kin Helios to 166 ekranów w 31 lokalizacjach na terenie 28 miast. Zobaczysz u nasz największe światowe hity, kino ambitne i produkcje, które rozśmieszą
imFWX3B. W tym roku twórcy Młodych Wilków postanowili trochę namieszać i najpierw zaserwowali nam 12 solowych utworów zamiast dużego, wspólnego numeru. Posłuchajcie wszystkich kawałków w ramach 7. edycji Popkiller Młode Wilki. Czym są Młode Wilki Popkillera? Jest to flagowa akcja serwisu Popkiller, polegająca na selekcji i wsparciu promocyjnym najciekawszych młodych talentów na polskiej scenie hip-hopowej. W poprzednich edycjach pojawili się między innymi KęKę, Białas, Tymek, Bedoes, Sarius, Żabson, Gedz, Otsochodzi, White 2115 czy Jan-rapowanie. Zobacz także Sentino w kolejnym konflikcie. Nitro stworzył obraźliwe koszulki Teledyski drillowców będą od teraz dowodami w sprawach karnych „Minionki” kontra dżentelmeni. Kina zakazują wejść osobom w garniturach 7. edycja Młodych Wilków Popkillera – inna niż zwykle Dziś o godzinie 17:00 na youtube’owym kanale Popkillera ma ukazać się wspólny kawałek ze wszystkimi uczestnikami siódmej odsłony Młodych Wilków. W tym roku twórcy postanowili zamienić kolejność. W ciągu 6 tygodni otrzymaliśmy 12 solowych utworów. Do tej pory wyglądało to całkowicie odwrotnie. Najpierw otrzymywaliśmy wspólny numer, a następnie pojedynczo wrzucano solowe kawałki. Moim zdaniem nowa forma jest o wiele lepsza, ponieważ dzięki temu mogliśmy szybciej zapoznać się ze stylem każdego z uczestników. Młode Wilki Popkillera – posłuchaj utworów wszystkich uczestników W oczekiwaniu na wspólny numer, postanowiłem zebrać utwory wszystkich, 12 uczestników akcji w jedno miejsce, abyście mogli zapoznać się z każdym z nich z osobna. OKI – KOŁA Pochodzący z Lubina OKI to jeden z największych fenomenów tego roku w polskim hip-hopie. Chłopak ma taki styl, że za każdym razem jak słucham jego utworów to łapię się za głowę. Również w kawałku KOŁA możemy usłyszeć szaleńczą wręcz nawijkę OKI’ego, który w jednym z fragmentów wypowiada aż 80 słów w zaledwie 18 sekund. Sam OKI ma na swoim koncie jeden solowy album 47universe, a także krążek na którym współpracował wraz z Nearr’em. Trzeba jednak przyznać, że KOŁA to najlepszy wybór na start tegorocznej edycji Młodych Wilków. Karian – Gadu gadu Nostalgia, tak można podsumować kawałek tarnowskiego zawodnika. W swoim utworze Karian zabiera nas do czasów świetności komunikatora internetowego Gadu-gadu, które swoją drogą wsparło ten numer. Styl Kariana opisałbym jako melancholijny i przyprawiający o refleksję nad pewnymi rzeczami. Raper w 2019 roku wydał epkę Skrawki, na której znaleźli się tacy zawodnicy jak Kartky, czy Deys. Lipa – MoM Lipa jak przystało na zawodnika BOR Crew zaserwował nam solidny, surowy, banger. Poznański raper w energicznym utworze MoM zabiera nas prosto w uliczne klimaty. W 2019 roku ukazał się jego pierwszy album zatytułowany Mgła, na którym znalazł się jego największy hit – IJO IJO nagrany ze Szpakiem. Lipę usłyszymy także na najnowszym kolaboracyjnym albumie BOR CREW, o którym pisaliśmy TUTAJ. Opał – BALKONMIND Chorzowski zawodnik w utworze BALKONMIND zabiera nas w bardzo osobistą i emocjonalną podróż, podczas której przedstawia słuchaczom potok refleksji. Nie szufladkujcie go jednak, ponieważ Opał bardzo dobrze odnajduje się na trapowych podkładach co udowodnił na wydanym w 2018 krążku pod tytułem Motyl. Polecam sprawdzić numer Papierek z udziałem Łajzola z kolektywu JWP i duetu Jetlagz. Augustyn – Rosomak w Żyle Augustyn to chyba najbardziej anonimowy zawodnik w tej edycji Młodych Wilków. Raper prosto z Nieszawy prezentuje mocno szalony i abstrakcyjny styl pełen metafor, ale też przyspieszeń, które podobnie jak w przypadku OKI’ego są imponujące. Najnowszym projektem Augustyna jest album Nawrót, który ukazał się pół roku temu. Trzeba przyznać, że twórcy akcji odkryli bardzo ciekawego zawodnika. Bober – Dokąd Jedziesz? Bobera możecie kojarzyć głównie z bitew freestylowych. Jest on dwukrotnym mistrzem WBW. W 2019 roku ukazał się jego pierwszy album pod tytułem Narcyz. W utworze do składanki Młodych Wilków, Bober zabiera nas w podróż pociągiem podczas której serwuje nam bardzo dobry storytelling. Aż przypomniały mi się utwory Łony. Koza – CHLUP CHLUP Koza to chyba jeden z najbardziej ekscentrycznych raperów młodego pokolenia. Prezentuje niebanalny styl, którego nijak nie da się wpisać w konkretny sposób rapowania. Tego wszystkiego możemy doświadczyć w utworze CHLUP CHLUP, w którym nie brakuje przyspieszeń, metafor, śpiewu, a nawet screamo. Koza przez Gazetę Wyborczą został określony jako objawienie polskiego hip-hopu. Może jest to określenie na wyrost, ale pochodzący z Raszyna Koza jest bardzo ciekawą postacią. Całkiem niedawno ukazała się jego pierwsza legalna płyta – Mystery Dungeon. be vis – styl Be vis razem z Kozą to najmłodsi raperzy w tegorocznej edycji Młodych Wilków. 19 latek z Ostródy co prawda nie ma jeszcze na swoim koncie legalnego albumu, jednak wcale nie przeszkodziło mu to w nagraniu hitowych kawałków, takich jak chociażby Surfer. Be vis w bardzo zgrabny sposób wykorzystuje klubowe podkłady, a styl jest właśnie tego przykładem. Przyłu – Amant Przyła kojarzyć możecie ze współpracy z VBS’em, z którym w tym roku wydał wspólny album – Stowarzyszenie umarłych raperów, na którym obaj znakomicie się uzupełniają, rzucając przy tym konkretne zwrotki. Tutaj możemy usłyszeć go w solowym wydaniu i trzeba przyznać, że wyszło to całkiem nieźle. Laidbackowy podkład NOCNEGO robi tutaj robotę, a nawijka idealnie się pod niego wpasowuje. Aktualnie Przyłu pracuje nad debiutanckim solo, które ukaże się nakładem QueQuality. Qry – Bolało Qry’ego natomiast na pewno kojarzycie z chillwagonu, którego raper jest członkiem. Kurczak dla Młodych Wilków przygotował utwór Bolało, na którym usłyszeć możemy szeroki wachlarz jego umiejętności, przede wszystkim wokalnych. Podobnie jak większość raperów z MW nie ma na swoim koncie pełnoprawnego krążka. Zostawił jednak zwrotki na hitowych kawałkach wymienionego chillwagonu, ale także w utworach Young Igiego, czy Kizo. Miły ATZ – Bryza Singiel Miłego ATZ to chyba najbardziej przepełniony vibem kawałek z tegorocznych Młodych Wilków. Ten kawałek był też dla mnie sporym zaskoczeniem, bo Atezeciaka kojarzyłem głównie z polskim grimem i stylem uk garage, bo takie numery tworzył razem z Mordor Muzik. Ostatnio związany z trójmiejską UNDĄ. W klipie przewijają się takie postacie jak Włodi, Mielzky czy Kuba Knap. Kilka dni temu ukazała się także debiutancka epka Miłego – Deadline. Sama Bryza, pomimo tego, że jest w oldschoolowym klimacie wnosi powiew świeżości do tegorocznej edycji. ZetHa feat. Żabson – Tak musiało być Kiedy zobaczyłem, że ZetHa został ogłoszony jednym z tegorocznych Młodych Wilków od razu przypomniał mi się kawałek Żabsona z 4 edycji cyklu, w którym pojawił się ZetHa. Pomyślałem sobie, że fajnym zabiegiem byłoby gdyby w utworze kieleckiego rapera na feacie pojawił się Żabson i proszę bardzo jak mówi tytuł tego kawałka Tak musiało być. ZetHa, tak samo jak Qry, także znajduje się w szeregach chillwagonu. Kojarzyć go możecie z ekipy Viva La Braga, z której wywodzi się Żabson i Kuban Popkiller Młode Wilki 7 – Hip-hop Już dziś, o godzinie 17:00 swoją premierę będzie miał wyczekiwany wspólny numer, na którym usłyszymy wszystkich tegorocznych Młodych Wilków, w którym wytłumaczą nam, co to jest hip-hop. Płyta Popkiller Młode Wilki 7 ukaże się już 29 listopada. Jej edycję specjalną możecie zamawiać w preorderze. W tym roku twórcy Młodych Wilków postanowili trochę namieszać i najpierw zaserwowali nam 12 solowych utworów zamiast dużego, wspólnego numeru. Posłuchajcie wszystkich kawałków w ramach 7. edycji Popkiller Młode Wilki. Zobacz także Sentino w kolejnym konflikcie. Nitro stworzył obraźliwe koszulki Teledyski drillowców będą od teraz dowodami w sprawach karnych „Minionki” kontra dżentelmeni. Kina zakazują wejść […]
FilmLo más sencillo es complicarlo todo2018 {"id":"816552","linkUrl":"/film/Czas+troch%C4%99+tutaj+namiesza%C4%87-2018-816552","alt":"Czas trochę tutaj namieszać","imgUrl":" siedemnastolatka dowiaduje się, że jej ukochany prezenter telewizyjny jest zaręczony, wspólnie z przyjaciółką postanawiają powstrzymać go przed ożenkiem. Więcej Mniej {"tv":"/film/Czas+troch%C4%99+tutaj+namiesza%C4%87-2018-816552/tv","cinema":"/film/Czas+troch%C4%99+tutaj+namiesza%C4%87-2018-816552/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Na razie nikt nie dodał opisu do tego filmu. Możesz być pierwszy! Dodaj opis filmuNa razie nikt nie dodał wątku na forum tego swoich sił i podziel się być pierwszy! Dodaj wątek na forum
SERIAL TYGODNIA Dzisiaj 4th, więc powinienem mówić o Kenobim, ale tak naprawdę nie wiemy, jakim serialem sie okaże (mimo to trzymam kciuki jak za nic innego ze świata SW) - tymczasem od pewnego czasu transmitowany jest ostatni sezon jednego z najlepszych seriali ostatnich lat: Better Call Saul, który w mojej ocenie pobił chyba nawet Breaking Bad... chociaż: mimo, że mówimy o tym samym uniwersum, to te dwa seriale różnią się przecież wymową. BCS to bardziej dramat, podczas, kiedy BB bardziej jest thrillerem. Niemniej styl twórców obu seriali bardzo mi odpowiada, łącznie z ich wysublimowanym poczuciem humoru, świetnym doborem aktorów i niesamowitą umiejętnością tworzenia wyróżniających sie, unikalnych bohaterów. I nie będę mówił o Saulu (chociaż jest fantastycznie zagrany jako pierwsze skrzypce). Powiem o niesamowicie wykreowanej silnej kobiecej postaci, jaką jest Kim Wexler. A czemu mówię, że to prawdziwie silna kobieta? Bo jej siła (w przeciwieństwie do tego scenopisarskiego bullshitu jakim są sztucznie i na siłę kreowane przez Disneya i wiele innych korporacji "wzorce silnych kobiet) nie opiera się na tym, by dać jej atrybuty męskie i na każdym kroku podkreślać, jaka to Kim nie jest silna, wspaniała, niezależna, jak radzi sobie bez faceta, bo jest wspaniałą mary sue i tak dalej (tak, pluję na Ciebie Rey Palpatine!)... nie, Kim Wexler ale to po prostu twarda babka - ale dalej babka, kobieta. Ma swoje ideały, ma swoje przywary (to ważne, nie jest bez skazy!), nie boi się, kurde, okazywać słabości, ale również to, jaką sztamę trzyma z młodszym Mcgillem... jest jego partnerką, więc się na niego wkurwia, jasne, ale - łał - gra z nim w jednym zespole. Dodatkowo jest pełnokrwistą postacią - ma swoje cele, ma swoje ideały, ma swoje spojrzenie na życie i świat - nie da sobą pomiatać. Umie sobie radzić z przeciwnościami losu. Zna swoją wartość. Tak naprawdę o BCS mógłbym napisać dłgi artykuł, rozwodząc się nad każdym z bohaterów, od Mike'a, przez Jimmi'ego i Chucka, po właściciela "kurczakowni" i Nacho Varga. Każda z tych postaci jest pełnokrwista i - czemu nie - można by o niej samej stworzyć serial lub parę odcinków, tak jak z BB i kreacji Saula Goodmana narodził sie serial o nim samym. I - chociaż dobitnie jestem świadom - nie jest to dzieło dla każdego, bo znam i takich, których pierwsze odcinki odepchnęły od siebie, zmęczyły, znudziły, to dla mnie (i jak sądzę, dla wielu poza mną) jest to dzieło wybitne. Zapraszam do siebie na fejsbuczka-> #cedrikpisze #seriale #bettercallsaul #telewizja #film pokaż całość
Wszyscy, którzy zastanawiają się nad sięgnięciem po „KeyForge” niech lepiej sobie odpuszczą – granie w tę zyskującą na popularności karciankę to w ogóle nie jest miłe doświadczenie i tylko stracicie czas. Mnóstwo czasu. Bo w „KeyForge” jest coś takiego, że jak zasiada się do partii, to chce się więcej i więcej, zarówno następnych rozgrywek, jak i talii. Już trudno mówić o wciągnięciu się do świata, ona pochłania, uzależnia, a potem sprawia, że człowiek przestaje patrzeć na inne gry i zastanawia się nad tym, czy nie warto czasem wymienić starych tytułów na nowe talie „KeyForge’a”. A tak na poważnie, gdyby kogoś interesowały karcianki TCG, ale zawsze bał się, że zanim skompletuje jakąkolwiek zdatną do użytkowania talię, najpierw przetrwoni majątek – teraz ma świetną okazję nadrobić zaległości. W „KeyForge” tradycyjna formuła TCG zostaje zastąpiona nieco innym modułem – każda talia jest od razu gotowa do grania. Co więcej, jest praktycznie niepowtarzalna i nie można podmienić sobie niektórych kart na mocniejsze, i wiąże się to z tym, że jak już posiadasz konkretną talię, to możesz używać jej wyłącznie w oryginalnym stanie. Ale ma to wiele plusów: nie ma konieczności dokupowania i szukania niezwykle rzadkich okazów, z reguły talia zbalansowana jest tak, aby dać graczowi optymalne szanse i wyrównaną rozgrywkę, a różnorodność kart jest naprawdę duża. Chociaż zdarzają się również perełki dla kolekcjonerów, czyli takie talie, że można nimi naprawdę nieźle namieszać na stole. Jednak trudno się dziwić, że gra sprawdza się aż tak dobrze, za jej opracowanie odpowiada Richard Garfield, ojciec „Magic: The Gathering”, najsłynniejszej kolekcjonerskiej gry karcianej świata. Od razu wiadomo skąd w „KeyForge’u” takie zbalansowanie, prostota zasad, przy jednoczesnym ich nagromadzeniu. Na szczęście, lata doświadczeń i kolejnych tytułów (głównie kolekcjonerskich karcianek), sprawiły, że Garfield stał się jednym z najlepszych projektantów gier tego typu – i po sesjach z „Zewem Archontów” i „Czasem Wstąpienia” trzeba przyznać, że autor utrzymuje formę. Zapewne drugim dylematem związanym z „KeyForge” będzie to, czy sięgnąć po osobne talie czy zestaw startowy i wydawać by się mogło, że opcja samodzielnej talii będzie bardziej kusząca i zdecydowanie ekonomiczniejsza. Z tym, że wówczas można się do rozgrywki trochę zrazić – szczególnie, gdy nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z tego typu karciankami albo nawet nie widziało na czym sam „KeyForge” polega. Zestaw startowy posiada bowiem skondensowaną instrukcję (obszerniejsza dostępna jest w Sieci) oraz przede wszystkim dwie talie wprowadzające, tak zbalansowane, aby w pierwszych sesjach rozgrywka była zarówno wyważona, prosta i „pouczająca”, dzięki czemu w „normalnych” partiach gracz po takim poligonie doświadczalnym nie będzie miał problemów z nowymi taliami (każda ma nieco własne zasady, a ściślej pewne modyfikacje do fundamentalnych reguł). Gra skierowana jest do dwóch graczy i choć zwykle ma zrozumiałe zasady, trzeba się nastawić, że każda talia będzie wprowadzać pewne niuanse, każda bowiem jest niepowtarzalna, złożona z takiej kombinacji kart i klanów, że nigdzie indziej się takiej samej nie spotka. No i przede wszystkim talie zostały rozplanowane w taki sposób, aby wewnętrznie były kompatybilne, więc wypada zapamiętać to, że pierwszeństwo zawsze ma to, co jest napisane na kartach, potem dopiero (najczęściej, kiedy tego pierwszego w ogóle nie ma) gracz koncentruje się na podstawowych założeniach. Wśród nich znalazła się zasada, że gracz zawsze (chyba że ma możliwość w karcie na inne rozwiązanie – i tak będzie permanentnie) ma na ręce do sześciu kart i gdy kończy turę ma uzupełnić swoją rękę dokładnie do tej liczby (wyjątkiem jest sam początek, wówczas ten, kto nie rozpoczyna dociąga dodatkową, aby wyrównać jego późniejszy start). Celem nadrzędnym jest uzbieranie aemberu, jeżeli w nowej turze gracz ma ich sześć (tj. przeciwnik nie zdołał mu ich wykraść albo nie zadziałała inna siła, czyt. karty) wtenczas odwraca żeton z kluczem (taka akcja możliwa jest wyłącznie raz na turę – i tylko na początku, przed rozpoczęciem zagrywania) – w momencie, gdy uda się jednemu z graczy odwrócić trzeci klucz, gra się kończy i ten, kto to uczynił wygrywa. Ale żeby zdobyć aember trzeba albo mieć odpowiednie umiejętności czy akcje w kartach, albo wysłać po żeton jednostkę. W grze ponadto występują trzy rodzaje kart – stworzenia, akcje i artefakty. Pierwsze służą do atakowania, zdobywania aemberu bądź wykorzystywania zdolności specjalnych (np. kradzież aemberu, leczenie przybocznych czy ogłuszanie), w dodatku posiadają swą siłę (będącą przy okazji zdrowiem) oraz tarczę, za ich sprawą wiadomo, ile są w stanie wytrzymać. Akcje – jak sama nazwa wskazują – służą zwykle do wykonania konkretnej czynności (np. wylecz jednostkę, zniszcz, ukradnij, cofnij do ręki itd.) i są jednorazowe (karty wykorzystane i zniszczone odrzuca się na swój stos odrzuconych). Artefakty z kolei służą do wzmocnienia bądź możliwości wykonania jakiegoś działania, tyle tylko, że w przeciwieństwie do akcji najczęściej pozostają z graczem do końca (bądź przez określony czas). Istotne jest również to, że wyłożona jednostka nie może w tej samej turze nic zrobić (kładzie się ją na boku, a gdy kończy się tura aktywnego gracza odwraca się ją – sprawiając, że w następnej będzie już mogła zrobić cokolwiek). Poza tym stworzenie kładzie się zawsze na flance, czyli albo od prawej, albo od lewej, nigdy (chyba że reguła karty mówi inaczej, sic!) w środku. Właściwie oto cała podstawa – po opanowaniu jej można zabrać się do rozgrywki. W pewnym momencie u potencjalnego gracza pojawi się pytanie, jak długo ta gra będzie cieszyć i przynosić satysfakcję – i będzie to najczęściej zależne od tego, jak intensywnie zostanie ograna konkretna talia, ponieważ z jednej strony można cieszyć się doskonałą znajomością tej właśnie kombinacji kart, wiedzieć, czego użyć w odpowiednim momencie i czego się spodziewać, co przyniesie zapewne liczne sukcesy i zwycięstwa. Jednak może to wprowadzić w swoistą rutynę, gra przestanie być wyzwaniem, tylko kolejnym spełnieniem tej samej ambicji. Dlatego wyśmienitym rozwiązaniem – o ile ktoś naprawdę chce wsiąknąć na dłużej i czerpać z „KeyForge’a” pełną przyjemność – jest zaopatrzenie się w kilka/kilkanaście talii, dzięki czemu sesje nabiorą różnorodności i do rozgrywki wkradnie się pewna niepewność. Słowem, im więcej talii, tym większa regrywalność, chociaż jak ktoś będzie sięgać od czasu do czasu po tę karciankę, to z pewnością cztery unikatowe talie powinny się sprawdzać. Jak ktoś nie lubi losowości to niekoniecznie będzie miał z „KeyForge” nie po drodze. Główną zaletą gry wprawdzie jest to, że każdy posiada unikatową, jedyną w swoim rodzaju talię, w której mogą przytrafić się niepowtarzalne modyfikacje do podstawowych zasad i nigdzie indziej nie powtórzy się taka sama kombinacja, ale to losowość powierzchowna i dobrze działająca w ramach urozmaicania rozrywek. Wiele stworzeń, reguł czy akcji tak naprawdę różni się od siebie nieznacznie, więc nikogo zabawa w „KeyForge” w tym względzie nie przyprawi o zawroty głowy, jednocześnie drugiemu obozowi nie dając poczucia tego, że wciąż robią i grają tym samym zestawem kart – czasem jest to możliwe, lecz przy tak silnie rozwiniętej ilości kombinacji raczej dotarcie do podobnej sytuacji będzie niezwykłym wyczynem. W jednym aspekcie gra jest jednak jednoznaczna i zdecydowanie nieprzeznaczona dla pacyfistów. Jeżeli ktoś woli hodować owce i zbierać pomidory, nie wchodząc jakkolwiek innym graczom w drogę (co nie jest złe) musi się liczyć z tym, że „KeyForge’a” powinien sobie odpuścić. Wygląda ładnie, wiele w nim innowacji i dynamiki, jest co gromadzić, ale interakcja – i to taka mocno negatywna – to chleb powszedni i właściwie trzon rozgrywki, ciągle się coś podkrada, niszczy i nieczysto rywalizuje. Dalekosiężne planowanie też nie ma sensu, lepiej skupić się na taktyce i szybkim przejmowaniu aemberu, ponieważ przeciwnik najpewniej w swojej turze zrujnuje nam misterną strategię. A kłód jest zbyt wiele i są tak nieprzewidywalne, że po prostu nie da się przed wszystkimi zabezpieczyć. Siadając do „KeyForge’a”, wchodzi się do kręgu, gdzie rywalizacja i pokonanie przeciwnika to wartości nadrzędne – tu nie ma miejsca na litość i jeńców. „KeyForge: Czas Wstąpienia” to dynamiczny, bogaty i często nieprzewidywalny skirmish, gdzie każda talia jest unikatowa – i zapewne to będzie dla wielu wyznacznikiem wartości tej dość oryginalnej kolekcjonerskiej gry karcianej. Spodoba się zapewne i sympatykom fantasy, i miłośnikom science fiction, choć trudno w niej wyczuć głębszy klimat, nastrojowość jest bowiem powierzchowna, a tematyka kart raczej pretekstowa, mimo że twórca postarał się o to, aby konkretne klany jakoś korespondowały z ich popkulturowym wizerunkiem (nie tylko wizualnie). Jeżeli lubicie nieprzeciętną, właściwie przejrzystą w zasadach i wielce emocjonującą zabawę, która w adekwatnych warunkach nieprzerwanie cieszy – „KeyForge” to strzał w dziesiątkę. Z tym, że trzeba pamiętać, że to niesamowicie wciąga, a miejsc na nowe talie coraz mniej. A co go odróżnia od poprzednich linii? Nic. To po prostu więcej tego samego dobra! Nowe karty, nowe możliwości, wciąż ten sam poziom rozgrywki, przyjemności i… unikalności.
Film 2018 1g. 34m. od 13 lat Komedia Gdy siedemnastolatka dowiaduje się, że jej ukochany prezenter telewizyjny jest zaręczony, wspólnie z przyjaciółką postanawiają powstrzymać go przed ożenkiem.
czas trochę tutaj namieszać zwiastun